No to lato się skończyło. Definitywnie i nieodwołalnie. Od dwóch dni mamy tu mały huragan. Drzewa się łamią, leżaki latają po ogrodzie, plastikowy domek dziewczynek prowansalskie tornado rozerwało na kawałki i rozrzuciło po działce. Kota wypuszczamy na zewnątrz tylko na smyczy a dziewczynkom jak wychodzą do przedszkola wkładamy kamienie do kieszeni.
Do tego leje niemal bez przerwy.
Jeżeli tydzień temu wydawało się nam, że wieje mistral, to teraz już wiemy, że to był zaledwie mistralik, mały zefirek...
No to tak dla pocieszenia po tych wszystkich wiadomościach o słońcu, ciepłym morzu i pluskach w basenie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz